Ale się działo. Dwa turnusy. Hotel z widokiem na jezioro. Pogodne dni wypełnione budowaniem robotów, robotycznych instrumentów muzycznych, rakiet i.. organizacją wyprawy na Marsa. Bo kto nam zabroni, prawda?
Nie, to nie były zwykłe kolonie. To znaczy – oczywiście – były na nich też klasyczne wydarzenia: ognisko, podchody, piłka na plaży, zawody drużynowe. Ale ćwiczenia ruchowe nie zepchnęły na dalszy plan głównej tematyki naszych turnusów, a ta była związana z robotami i konstruowaniem różnych, dziwnych rzeczy; na przykład robotycznych instrumentów muzycznych, które brały udział w kończącym kolonie konkursie typu Mam Talent.
Co robili nasi konstruktorzy? Najwięcej entuzjazmu zebrała budowa wodnej infrastruktury z klocków LEGO. Nasi mózgowcy stworzyli skomplikowany system mostów, tuneli, kanałów, tam, zbiorników i sztucznych „rzek”. Klocki LEGO okazały się tutaj nieocenione, a sąsiedztwo jeziora było nieprzypadkową inspiracją. Z wodą zresztą mieliśmy wiele wspólnego; mnóstwo głośnego śmiechu wzbudzała wypełniona nią, gumowa zjeżdżalnia, na której końcu ustawialiśmy dmuchane kręgle, które zjeżdżające dzieci zbijały własnym ciałem.
n
Ok: ale wróćmy do kosmicznych podróży – polecieliśmy na Marsa. Oczywiście: nie dosłownie. Nasze animacje i zadania obejmowały samodzielne budowanie robotów, które miały być wykorzystane podczas misji na Marsie do poszukiwania wody i surowców, a które w kolejnym etapie kolonizacji budowały marsjańską kolonię dla zbliżających się osadników. To było niezłe wyzwanie, choć niewiele mniejszym było skonstruowanie tekturowej rakiety, którą na tego właśnie Marsa wraz z naszymi robotami „polecieliśmy”.
Nie brakło też wycieczek, np. podróży w czasie do Wilczego Szańca, czy przejażdżki czołgiem podczas wizyty w Muzeum Sprzętu Wojskowego w Mrągowie. A pomimo bardzo słonecznej pogody, temperaturę kolonii podkręciliśmy jeszcze podczas szaleństw w Aquaparku Tropikana. Oj, działo się, działo… zapraszamy za rok, będzie jeszcze ciekawiej!